Kiedyś miałam staż, na którym całymi dniami z koleżanką porządkowałyśmy archiwum pełne zakurzonych teczek. Nie było to najbardziej fascynujące zajęcie świata, więc często gadałyśmy przy tym o wszystkim i niczym, a w przerwach urządzałyśmy sobie sesje karaoke. „1000 miles” to był jeden ze stałych przebojów w naszym repertuarze. Polubiłam wtedy tą piosenkę.
Jej melodia kojarzy mi się z huśtaniem się na huśtawce – w przód i w tył, w przód i w tył. I tak jak bujanie się, ma w sobie coś uspokajającego. Słowa mówią o tęsknocie za ukochanym, w bardzo poetyczny sposób.
Mam nadzieję, że i Wam ta piosenka przypadnie do gustu.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz