Kolejna z bardzo znanych piosenek. Bardzo ją lubię za jej melodię, pełną ekspresji, raz delikatną jak letni zefirek, innym razem przypominającą rozszalały huragan uczuć.
Opowiada jak wiele innych o miłości, ale nie takiej z czekoladkami, bukietami różowych różyczek i puchatymi poduszkami w kształcie czerwonych serduszek. To nie miłość z bajek dla dzieci, słodka, ciepła i łagodna jak majowy poranek. O nie. Uczucia, o których śpiewa piosenkarka są tak silne, a niekiedy i bolesne, że czasami ma wrażenie, jakby były w stanie rozerwać ją na strzępy. Co jest jednak w tym piękne to to, że nie poddaje się mimo trudności, nadal wierzy, że jeśli jej ukochany będzie przy niej, razem przetrwają wszystkie ciemniejsze chwile i będą żyli razem wiecznie, na dobre i na złe.